wtorek, 1 czerwca 2010

Installation Mass for Archbishop Thomas G. Wenski


Zespol Dalbe USA "Deus et Patria" spiewal wraz z chorem na tej uroczystej mszy sw. Podczas komunii swietej zespol wraz z chorem zaspiewal ulubiona piesn Arybiskupa T.Wenskiego "Serdeczna Matko"

poniedziałek, 12 kwietnia 2010

Niewypowiedziane Przemówienie Prezydenta Lecha Kaczyńskiego


Szanowni Przedstawiciele Rodzin Katyńskich! Szanowni Państwo!

W kwietniu 1940 roku ponad 21 tysięcy polskich jeńców z obozów i więzień NKWD zostało zamordowanych. Tej zbrodni ludobójstwa dokonano z woli Stalina, na rozkaz najwyższych władz Związku Sowieckiego. Sojusz III Rzeszy i ZSRR, pakt Ribbentrop-Mołotow i agresja na Polskę 17 września 1939 roku znalazły swoją wstrząsającą kulminację w zbrodni katyńskiej. Nie tylko w lasach Katynia, także w Twerze, Charkowie i w innych, znanych i jeszcze nieznanych miejscach straceń wymordowano obywateli II Rzeczypospolitej, ludzi tworzących podstawę naszej państwowości, nieugiętych w służbie ojczyzny. W tym samym czasie rodziny pomordowanych i tysiące mieszkańców przedwojennych Kresów były zsyłane w głąb Związku Sowieckiego, gdzie ich niewypowiedziane cierpienia znaczyły drogę polskiej Golgoty Wschodu.

Najbardziej tragiczną stacją tej drogi był Katyń. Polskich oficerów, duchownych, urzędników, policjantów, funkcjonariuszy straży granicznej i służby więziennej zgładzono bez procesów i wyroków. Byli ofiarami niewypowiedzianej wojny. Zostali zamordowani z pogwałceniem praw i konwencji cywilizowanego świata. Zdeptano ich godność jako żołnierzy, Polaków i ludzi. Doły śmierci na zawsze miały ukryć ciała pomordowanych i prawdę o zbrodni. Świat miał się nigdy nie dowiedzieć. Rodzinom ofiar odebrano prawo do publicznej żałoby, do opłakania i godnego upamiętnienia najbliższych. Ziemia przykryła ślady zbrodni, a kłamstwo miało wymazać ją z ludzkiej pamięci.

Ukrywanie prawdy o Katyniu – efekt decyzji tych, którzy do zbrodni doprowadzili – stało się jednym z fundamentów polityki komunistów w powojennej Polsce: założycielskim kłamstwem PRL. Był to czas, kiedy za pamięć i prawdę o Katyniu płaciło się wysoką cenę. Jednak bliscy pomordowanych i inni, odważni ludzie trwali wiernie przy tej pamięci, bronili jej i przekazywali kolejnym pokoleniom Polaków. Przenieśli ją przez czas komunistycznych rządów i powierzyli rodakom wolnej, niepodległej Polsce. Dlatego im wszystkim, a zwłaszcza Rodzinom Katyńskim, jesteśmy winni szacunek i wdzięczność. W imieniu Rzeczypospolitej składam najgłębsze podziękowanie za to, że broniąc pamięci o swoich bliskich, ocaliliście Państwo jakże ważny wymiar naszej polskiej świadomości i tożsamości.

Katyń stał się bolesną raną polskiej historii, ale także na długie dziesięciolecia zatruł relacje między Polakami i Rosjanami. Sprawmy, by katyńska rana mogła się wreszcie w pełni zagoić i zabliźnić. Jesteśmy już na tej drodze. My, Polacy, doceniamy działania Rosjan z ostatnich lat. Tą drogą, która zbliża nasze narody, powinniśmy iść dalej, nie zatrzymując się na niej ani nie cofając.

Wszystkie okoliczności zbrodni katyńskiej muszą zostać do końca zbadane i wyjaśnione. Ważne jest, by została potwierdzona prawnie niewinność ofiar, by ujawnione zostały wszystkie dokumenty dotyczące tej zbrodni. Aby kłamstwo katyńskie zniknęło na zawsze z przestrzeni publicznej. Domagamy się tych działań przede wszystkim ze względu na pamięć ofiar i szacunek dla cierpienia ich rodzin. Ale domagamy się ich także w imię wspólnych wartości, które muszą tworzyć fundament zaufania i partnerstwa pomiędzy sąsiednimi narodami w całej Europie.

Oddajmy wspólnie hołd pomordowanym i pomódlmy się nad ich głowami. Chwała bohaterom! Cześć Ich pamięci!

Ta lista pasażerów krążyła po prostu ot tak...


"Ta lista pasażerów krążyła po prostu ot tak, już od kilku dni, z maili na maile"
Korespondencja z Chicago, IL Edward Rozycki
Rozmawiał Robert Wit Wyrostkiewicz

O tym, że lista pasażerów była znana wszystkim od dawna; że polskie służby miały obowiązek nie dopuścić do lotu prezydenta, polityków i generałów jednym samolotem; o tym, że prezydent miał kilka dni temu postanowienie wyjazdu do Katynia pociągiem z wdowami i sierotami katyńskimi... - o tym wszystkim w rozmowie z Robertem Witem Wyrostkiewiczem mówi red. Anna Pietraszek, doradca zarządu Telewizji Polskiej w wywiadzie dla Portalu NaszaPolska.PL.

***

Jak to możliwie, że miała Pani listę pasażerów kilka dni przed tragicznym odlotem prezydenckiego Tupolewa?

Dostałam tę listę od młodych dziennikarzy, którzy prosili mnie o radę z kim przeprowadzić ewentualnie wywiady. Ta lista pasażerów krążyła po prostu ot tak, już od kilku dni, z maili na maile. Potem siedziałam w domu, to było w poniedziałek, i zastanawiałam się jak to możliwe, że ja mam pełną listę generałów, kapelanów, polityków, którzy lecą z prezydentem i że ta lista jest w obiegu. Wierzyć mi się nie chciało, że oni wszyscy są na tej jednej liście. Pomyślałam, że może będą rozdzieleni, że może to tylko lista obecności w Katyniu. Nie mogłam tego pojąć i niestety wziąć na serio. Generał Skrzypczak mówił niedawno w telewizji, że po wypadku Casy podkreślano wymóg bezpieczeństwa, że kiedy leci kilku dowódców to trzeba ich rozdzielać, a przecież z polskimi generałami leciał prezydent, nie tylko głowa państwa, ale zwierzchnik sił zbrojnych, osoba odpowiedzialna za całe bezpieczeństwo kraju! Trzeba teraz zwrócić uwagę na to jakim cudem znaleźli się w jednym samolocie generałowie, politycy i sam prezydent? Jakim cudem ta lista krążyła od tak po Internecie? Jakim cudem!? Czy nasz prezydent był tak kompletnie pozbawiony ochrony? Kto pracował nad tym, żeby on był tak nagi? Czy nikt nie myślał o ich ochronie?... Niemożliwe. To się samo nie stało.

Mówiła Pani niedawno o podróży prezydenta Kaczyńskiego do Katynia pociągiem. Razem z rodzinami katyńskimi. Taki wariant podróży potwierdził Pani również tragicznie zmarły w tej katastrofie minister Stasiak. Niestety w ostatniej chwili prezydent podjął decyzję lub ktoś go przekonał do lotu drogą powietrzną. Co Pani o tym sądzi?

Rozmawiałam niedawno z ministrem Stasiakiem. Rozmowa dotyczyła kwestii transmisji, które były planowane od dawna w Telewizji Polskiej. I to co powiem za chwilę mówię z pełną odpowiedzialnością jako doradca zarządu Telewizji Polskiej. Przez godzinę rozmawiałam z ministrem Stasiakiem. Przekazałam nie tylko swoje rady medialne, ale przede wszystkim doświadczenie. Robiłam bowiem pierwszą transmisję satelitarną z Katynia. Wymyśliłam ją i doprowadziłam do realizacji jako świeżo upieczona absolwentka Akademii Obrony Narodowej. Zresztą, gdybym nie skończyła akademii nigdy nie zrobiłabym tej transmisji i naraziła telewizję na wielkie niebezpieczeństwo. Teraz właśnie minister Stasiak pytał mnie o sprawy chronienia przekazu medialnego tam w Katyniu. Powiedziałam mu wszystko co mówiło mi moje doświadczenie; na co należy zwracać uwagę. Czego się strzec. I wtedy też odważnie zasugerowałam, żeby prezydent polejechał z wdowami katyńskimi pociągiem. Byłby to najbezpieczniejszy środek transportu. Po drugie, media mogłyby zobaczyć prezydenta, najważniejszego człowieka w państwie, który zauważył wdowy, sieroty katyńskie. Prezydenta, który byłby z nimi. Do tego pani Maria Kaczyńska, cudowny człowiek, który miał wspaniały kontakt z ludźmi starymi... Prezydent się zgodził. Dostałam informację, że prezydent podchwycił ten pomysł, że pojedzie z wdowami i sierotami katyńskimi pociągiem. Zaczęliśmy myśleć, żeby wysłać na bieżąco informacje z satelity z tej podróży prezydenta pociągiem do Katynia. Potem przyszła wiadomość, że tak go obsiedli, że jest decyzja, że poleci, a te wdowy pojadą same. Pomyślałam sobie, kolejny prezydent, który nie docenił wdów i dzieci katyńskich. Ktoś mu to odradził. Ktoś mu to odebrał... Ciekawe dlaczego?...

Jest Pani doktorantką Akademii Obrony Narodowej – Podyplomowego Studium Operacyjno-Strategicznego. Ukończyła Pani elitarne szkolenia NATO. Jak Pani ocenia fakt, że służby specjalne dopuściły do lotu jednym samolotem prezydenta, polityków, generalicji Wojska Polskiego i wielu najważniejszych osób w państwie?

Odpowiadam: to niemożliwe, żeby do takiej sytuacji dopuścić. Na rozum zwykłej absolwentki Akademii Obrony Narodowej, wiem, że to na logikę nie jest możliwe. Jeśli ktoś myślał nad przygotowaniem tego lotu, a zapewne myśleli różni ludzie, to ktoś myślał, żeby stało się tak jak się stało. Nie widzę innego wyjaśnienia. Komuś zależało, żeby tak się stało. Szef sztabu... dowódcy... niemożliwe. Ktoś nad tym myślał. Nie jesteśmy państwem głupków. Nie jesteśmy też wojskiem ciemniaków. Mamy służby specjalne i mamy Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. Mamy generałów z prawdziwego zdarzenia z nominacji natowskich. Nie jest możliwe, żeby taka głupota zawładnęła wszystkimi i żeby doszło do wysłania najważniejszych w państwie osób jednym samolotem.

Znała Pani wiele osób z listy pasażerów tragicznie zmarłych w wypadku samolotu Tupolew. Czy serce pomieścić może tyle strat na raz, w jednym momencie?

W sercu wszystko się może zmieścić. Tam jest cała miłość do Polski. Ale w głowie to mi się wszystko nie mieści (płacz). Żeby mieć takich wspaniałych ludzi i ich nie chronić... to kim my jesteśmy? To jaką my mamy policje, BOR, służby?

W chwili napływania informacji o tragedii była Pani w studio telewizyjnym, aby komentować zaplanowane wcześniej uroczystości w Katyniu. To było chyba najtrudniejsze studio telewizyjne w Pani życiu...

To była najprawdopodobniej moja najcięższa próba dziennikarska, żeby się opanować; żeby sprostać. Kiedy wchodziłam do studia układałam sobie w głowie ile trzeba mówić o księdzu Peszkowskim, kapelanie Rodzin Katyńskich. Chciałam, żeby o nim usłyszeli Polacy. Chciałam, żeby dotarło do ludzi, że apel pojednania i przebaczenia miał miejsce 15 lat temu, a nie podczas środowego spotkania Tuska i Putina. A o tej środzie premiera Tuska mogę powiedzieć, że to była czarna środa. Nie było ani jednego świadka Katynia. Nie wspomniano o księdzu Peszkowskim nawet słowem. A kiedy w czasie antenowym były wolne chwile i moje ekipy dobijały się, aby puścić materiał przygotowany o orędziu księdza Peszkowskiego do narodu polskiego wygłoszonym w kwietniu 1995 roku, do wszystkich polityków, do wszystkich dowódców, do całego narodu, to z telewizji przychodziła odpowiedź, że nie. A ciekawe dlaczego? Czyżby ksiądz Peszkowski miał odebrać splendory środowego wydarzenia? Dzisiaj chciałam o tym mówić w studio telewizyjnym.

Politycy, zwłaszcza Prawa i Sprawiedliwosci, generalicja WP, duchowni, prezes IPN, prezes PKO, naukowcy, dyplomaci... kwiat polskiego Narodu zginął w Katyniu - można powiedzieć - po raz drugi. Co dalej z Polską?

Popatrzmy chociaż tylko na Janusza Kurtykę, na pana prezesa IPN. Przecież to był młody człowiek, który połowę swojego życia dorastał do swej roli politycznej, wybitnej, wyjątkowej, trudnej. Te 20 lat młodości, to połowa jego życia. Odtworzyć takiego drugiego człowieka tego formatu, to kolejne 40 lat. I może znowu o to chodziło... Przecież teraz finalizują się śledztwa IPN. Finalizuje się sprawa zachowania istoty IPN, czy w ogóle istnienia Instytutu. Największe śledztwo IPN to śledztwo dotyczące zabójstwa księdza Jerzego Popiełuszki i zabójstw dziesiątek innych księży. Było przecież komando, które mordowało księży. Mieliśmy nadzieję, że to śledztwo zostanie skończone przed beatyfikacja księdza Jerzego. Ale nie ma prezesa Kurtyki… Czy to przypadek? 2 września 1999 roku wyszłam ze szpitala w Aninie, gdzie leżał ciężko chory ksiądz Peszkowski. Nie wiadomo było czy przeżyje. Znalazłam się w takim miejscu, gdzie fetowano sukcesy pana Komorowskiego. Miał swoje święto. I tam spotkałam oficera Urzędu Ochrony Państwa. Nie powiem czy mężczyznę czy kobietę. Ten oficer UOP wziął mnie na słowo i zapytał: "To jak ten Twój ksiądz? Żyje jeszcze?" Powiedziałam mu, że martwimy się bardzo czy przeżyje do rana. Usłyszałam wtedy coś strasznego. Oficer UOP powiedział: "Niech zdycha. Niech zdycha ten czarny, co nam tylko przeszkadza". Nigdy tych słów nie zapomnę. Oficer UOP... 99 rok... Więc jaką my mamy wolną Polskę? Jaką my mamy wolną Polskę, kiedy teraz ich wszystkich już nie ma?

Dziękuję Pani za rozmowę

Rozmawiał Robert Wit Wyrostkiewicz

THE KATYN 70TH ANNIVERSARY DELEGATION THAT NEVER ARRIVED

THE KATYN 70TH ANNIVERSARY DELEGATION THAT NEVER ARRIVED.

The Polish American Congress of Florida expresses its deepest sympathies to the People of Poland, relatives and friends of the victims of the airplane crash in Smolensk.

Poland lost on the 10th of April 2010 some of its most dynamic leaders since its liberation in 1989. The irony is that it took place on a Russian airplane in Smolensk near the Katyn Forest were over 20,000 Polish officers were massacred by the Soviets.

The delegation consisted of Polish leaders who were on their way to honor the victims of Stalin on the 70th anniversary of one of the most horrible crime of genocide ever committed against the Polish nation in 1940. The destruction of the Polish officer corps made it much easier for Stalin to gain control of Poland after the war.

President Lech Kaczynski, his generals, staff, senators and civic leaders gave their lives to honor those who fell in 1940. Many of these leaders were familiar to us in Florida. Several we must mention who over the last thirty years were known to me and whom I befriended.

President in Exile Ryszard Kaczorowski. President Kaczorowski a gentlemen of the old school, who invited me to his office in London while I was conducting research on the recipients of the Polish Order of the Virtuti Militari in the early 1990s. He made the records of the Polish Government in Exile available to me so I could continue my research and complete the book which I later present to President Lech Walesa at the Belvedere Palace in June of 1992. Over the years we met many times and discussed Poland’s history and the status of Polish exiles around the world.

General Stanislaw Nalecz Komornicki, Cavalier of the Order of the Virtuti Militari. Chair of the Kapitula Orderu Virtuti Militari. General Komornicki assisted me in my research. His support, hospitality and appreciation of my work on the book on Virtuti Militari gave me strength to complete the book and enshrine our Polish heroes.

Senator Maciej Plazinski. President of Wspolnota Polska. A young Polish leader who had visions of working with Polonia around the world to bring it closer to Poland. It was just a month ago that he and I met with Lady Blanka Rosenstiel to discuss cultural and Polish American Congress activity in Florida.

They and others will remain in my memory forever. May they rest in peace.

Prof. Dr. Zdzislaw P. Wesolowski
President
Polish American Congress of Florida
10 April, 2010
www.flpac.org
professor1792@aol.com

Ciekawe, warte zastanowienia!

Korespondencja z Chicago, IL - Edward Rozycki
W całej tej sytuacji są tylko same niejasności i powstaje coraz więcej pytań, na które należy jak najszybciej odpowiedzieć:

1. Nie znane nam są przypadki aby służba bezpieczeństwa dopuściła do wspólnego lotu Prezydenta, Szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego i całego szefostwa sztabu oraz ważnej części elity politycznej. Kto i dlaczego na to pozwolił ?

2. Dlaczego rosyjskiemu samolotowi zakazano lądowania mimo, że już znajdował się na płycie pasa do lądowania a polskiemu samolotowi dano wybór ?

3. Wojskowe lotnisko w Smoleńsku spełnia wszystkie rosyjskie normy lotnicze. Mówi się jednak o braku najnowszych urządzeń naprowadzających. Nie znaczy to jednak, że nie ma ich tam w ogóle. Są boje naprowadzające i radary oraz jest komunikacja z wieżą lotów. Jak w takim razie samolot mógł się znaleźć aż 70 metrów z boku pasa do lądowania ?

4. W mediach podaje się wiadomości o słabej widoczności. Relacje telewizyjne z miejsca wypadku pokazują jednak, iż była ona na tyle dobra aby kręcić materiał z odległości nawet kilkuset metrów. Pilot nie mógł nie widzieć drzew i anteny naziemnej. Co się w takim razie stało ?

5. Dlaczego władze Rosji tak pospiesznie informują o błędzie jednego z najbardziej doświadczonych z polskich pilotów, od razu wszczynając śledztwo z odpowiedniego paragrafu ?

6. W końcu ostatnie pytanie - jak to możliwe żeby samolot znajdujący się na wysokości zaledwie kilkunastu metrów tak doszczętnie się rozbił ? Drzewostan w okolicy jest rzadki i z niewielkimi drzewkami. Co przyczyniło się aż do takiej skali katastrofy ? Niedawno w Holandii zdarzył się podobny wypadek i prawie wszyscy ocaleli.

I gdy pojmiecie, że nieważne, co się stało, tylko: JAK SZYBKO ZAREGAUJE wypadkowa mediów komercyjnych wymieszanych z interesami pewnych krajów, mozliwe, że cząstka narodu ogarnie sytuację w realnym oględzie.”którzy przez wiekszosc czasu swojej pracy w sejmie podstawia nam kłody pod nogi i dązy do NWO.”

niedziela, 11 kwietnia 2010

List odczytany na mszy sw. - Kwiecien 10, 2010

List odczytany przez profesora Janusza Kolasinskiego podczas mszy sw. odprawionej w intencji prezydenta Kaczynskiego oraz innych osob zmarlych w katastrofie lotniczej nad Smolenskiem - Kwiecie 10, 2010

~ Herbert
"...przeleciał ptak przepływa obłok
upada liść kiełkuje ślaz
i cisza jest na wysokościach
i dymi mgłą katyński las...".


2 kwietnia 2005 roku myśleliśmy, że spotkało nas to najgorsze. Odszedł on nas wielki Polak, wielki patriota Jan Paweł II. A dzisiaj 5 lat po tym smutnym odejściu spada na nas kolejny cios. Lista, tych którzy od nas odeszli niestety powiększyła się. Świat nie stanął w miejscu. Może powinien wstrzymać oddech, zastygnąć na sekundę, przerazić się i westchnąć w żałobie
Najpierw niedowierzenie, zdziwienie - że to się mogło zdarzyć, potem resztka nadziei, może jednak nie, może to pomyłka a za chwilę kolejne wiadomości i migawki. W telewizji ludzkie twarze nagle zamarłe w obliczu tragedii, łzy, i chęć podzielenia się tym brzemieniem z innymi.
70 lat temu wymordowano w lesie katyńskim polską elitę wojskową, 20 tysięcy oficerów, zadając cios, po który naród polski nie dźwignął się do dziś. NKWD wymordowało polską inteligencję, a zbrodnia ta do dziś nie została właściwie wyjaśniona. Dziś pod Smoleńskiem, 18 kilometrów od miejsca tragicznych wydarzeń sprzed lat, wydarzyła się kolejna niewyobrażalna tragedia. Samolot wiozący polską delegację na uroczystości upamiętniające wydarzenia katyńskie, runął na ziemię pochłaniając ofiary – elitę polskiej dyplomacji, liderów
III Rzeczypospolitej, z parą prezydencką Marią i Lechem Kaczyńskimi oraz ostatnim Prezydentem RP na Uchodźstwie Ryszardem Kaczorowskim.
Kolejny cios, po którym nie pozbieramy się przez miesiące a może i przez lata. Historia jak widać lubi się powtarzać... Po raz kolejny w Katyńskim lesie przyjdzie nam złożyć hołd zmarłym w tragicznych okolicznościach Polakom. Tragedia i kolejna czarna karta naszej historii, po raz kolejny znaczonej krwią naszych rodaków. Czy Katyń dla nas Polaków to miejsce przeklęte? Czy to ironia losu, że w rocznicę tragedii doszło do kolejnej tragedii? Brzmi to niczym koszmarny chichot historii. Do dziś Katyń był kojarzony z jednym z największych dramatów polskiej historii: teraz będzie kojarzony z dwoma.
Na chwile zostaliśmy sami. Nie mamy Głowy Państwa polskiego. Wydarzyła się niewyobrażalna tragedia, która zmienia bieg historii. Wszystko co do tej pory było uporządkowane i zaplanowane, nagle kilka minut przed godziną 10 legło w gruzach. Zostały zgliszcza samolotu, które kryją w sobie tajemnicę ostatnich wydarzeń, wypowiedzianych słów. Oprócz najważniejszej osoby w państwie, zginęło wielu innych ludzi, których linia życia skończyła się z momentem wejścia na pokład samolotu. Lista pasażerów stała się listą śmierci.
Straciliśmy nie tylko tych, którzy definiowali naszą polską rzeczywistość. Straciliśmy ludzi, którzy definiowali w jakiś sposób i to kim jest polski naród. Straciliśmy ludzi, którzy otwarcie demonstrowali przywiązanie do tego, co polskie. Ta wiadomość uderzyła w nas jak grom z jasnego nieba. Zbędne są jakiekolwiek słowa bo żadne słowa nie są w stanie wyrazić tego, co się wydarzyło. Ta śmierć będzie miała wpływ na historię Polski. Póki co, to konstytucja działa, a demokracja jest stabilna.
Dzisiaj wymiar ludzki jest najważniejszy. Dla mnie to tragedia w wymiarze ludzkim, przygniatająca świadomość kruchości ludzkiego życia bez względu na pozycję, stanowisko i funkcję społeczną. Myśli, czyny, zacność, uroda, pieniądze, sława - nic nie znaczą, gdy przyjdzie śmierć. Wobec niej wszyscy jesteśmy równi.
Teraz wszyscy Polacy odczuwają, że są jednością. Nie ma prawicy, nie ma lewicy. W obliczu tragedii nic nie jest w stanie nas podzielić. Szkoda tylko, że tragedia musi być elementem spinającym nasz naród, na co dzień podzielony.
A póki, co możemy zapalić świeczkę i zmówić modlitwę

„ Serce ustało, pierś już lodowata,
Ścięły się usta i oczy zawarły:
Na świecie jeszcze, lecz już nie dla świata!
Cóż to za człowiek? Umarły!” (Mickiewicz)

sobota, 3 kwietnia 2010

Koncert z okazji Konstytucji 3-go Maja


Adoption of the Polish Constitution of May 3, 1791.
The painting depicts King Stanislaus Augustus together with members of the Grand Sejm and inhabitants of Warsaw entering St John's Cathedral in order to swear in the new national constitution just after it had been adopted by the Grand Sejm in the Royal Castle visible in the background.

May 3rd Constitution was the first written national constitution in Europe, and the world's second, after the United States Constitution. The May 3rd Constitution was adopted by the Sejm of the Polish-Lithuanian Commonwealth on May 3, 1791


W tym roku przypada 219 rocznica uchwalenia Konstytucji 3-maja.
Z tej okazji 2 maja 2010 w niedzielę w Kościele Polskiej Misji Katolickiej w Pompano Beach odbędzie się koncert okolicznościowy pod patronatem konsula Sulgostowskiego z Waszyngtonu zorganizowany przez Polska Misję Katolicką, zespół Dalbe USA „Deus et Patria” oraz Polish American Club POLONEZ.
W programie znane i lubiane pieśni i piosenki patriotyczne w wykonaniu zespołu „DALBE” Deus et patria z Miami pod kierownictwem Leszka Ładowskiego.
Serdecznie zapraszamy do wspólnego śpiewania piosenek patriotycznych, które są częścią naszego dziedzictwa narodowego.
W odpowiedzi na liczne zapytania informujemy, że przed koncertem będzie można nabyć płyty zespołu. Dochód ze sprzedaży zostanie przeznaczony na zakup sprzętu nagłaśniającego dla zespołu.
********************************

piątek, 2 kwietnia 2010

Jan Pawel II - V Rocznica Smierci

JAN PAWEL II: PRZEZYJMY TO JESZCZE RAZ…
Pisala: JUSTYNA ZUN-DALLOUL

Przewyzszyl krolow , cesarzy i imperatorow. W historii ludzkosci, ani przed, ani po Chrystusie, zadna smierc nie byla tak oplakiwana, zadne odejcie nie wywolalo tyle szczerego zalu, jak tego syna polskiej ziemi,a zarazem obywatela swiata: Jana Pawla II, urodzonego jako Karol Wojtyla.

Swoja wrazliwoscia, sila i charyzma, inteligencia i wszelkimi talentami, swoja artystyczna dusza, sposobem patrzenia na swiat i na blizniego-byl bardzo polski. Ktoz wie, byc moze w tym lezal sekret jego uniwersalizmu?

*************

„Polska jest jak drzewo, zakorzeniona mocno w samym sercu Europy”, powiedzial kiedys o kraju swego pochodzenia. On sam byl przeciez niby dab, mocny i tak typowy dla polskiego krajobrazu.

Byl czlowiekiem o trwalych wartosciach i sercu otwartym dla wszystkich i na wszystko.Milowal Boga tak samo jak i czlowieka. Z wielka pasja i doglebnie.Swoim przykladem uczyl ludzkosc walczyc az do konca, bez zwatpienia i bez rezygnacji.Pomimo wielkiego cierpienia...

Byl bardzo dobrym profesorem. Dlatego otrzymal milosc, ktora cale swoje zycie dawal i uczyl dawac.Wiedzial, ze milosc –kazdy jej rodzaj i kazda jej forma-jest silniejsza niz smierc.
*************

Amen. To bylo ostatnie wypowiedziane przez niego slowo.Odszedl, jak sobie tego zyczyl. I tak, jak to sie zazwyczaj robi w Polsce: walczac do ostatniej chwili, umieral w domu i wsrod swoich. Bo przeciez klinika nie jest miejscem, aby odchodzic do domu Boga...

W Palacu Papiezy w Watykanie, czuwali przy nim najblizsi przyjaciele: kilku biskupow polskiego pochodzenia, w srod ktorych znajdowal sie prywatny sekretarz, arcybiskup Stanislaw Dziwisz, dwie polskie siostry zakonne, lekarz i pielegniarz...

Na zewnatrz, na Placu Swietego Piotra , zebraly sie tlumy.A miliardy ludzi na kuli ziemskiej , sledzac doniesienia prasowe, obawialy sie uslyszec te smutna i przez nikogo nie chciana wiadomosc...

**************

Odszedl do domu Ojca, wiedzac ze jest kochany. Upewniajac wszystkich, ze milosc jest mocniejsza od smierci. Spokojny, niemal radosny, patrzyl cieplo na wszystkich obecnych. Jakby pocieszajac ich...

Tej niezapomnianej nocy, 2 kwietnia 2005 roku, w pokoju papieskim, o godzinie 20.00, odprawiono Msze Swieta z okazji dnia Milosierdzia Bozego.Wtedy to, Jan Pawel II, przyjal komunie i ostatnie namaszczenie. Arcybiskup Dziwisz namascil jego dlonie swietymi olejami. W tym momencie, Ojciec Swiety, glosem cichym i slabym, wypowiedzial AMEN. Jego serce zatrzymalo sie na wieki... Byla godzina 21.37. Jan Pawel II, 265 Papiez w historii Kosciola opuscil nas na zawsze...

„Dopelnilo sie”- te slowa padly z ust obecnych przy lozku konajacego. Takie same, jak te, wypowiadziane przez Chrystusa w momencie jego agonii.

W Polsce, w katedrze Palacu Krolewskiego na Wawelu, gdzie tyle razy arcybiskup Krakowa, Karol Wojtyla , odprawial Msze Swieta, rozkolysal sie naslynniejszy w Polsce dzwon: krolewski Dzwon Zygmunta. Dzwonnicy ze lzami w oczach odmawiali „Wieczne odpoczywanie”. Juz ostatni raz serce zygmuntowskiego dzwonu brzmialo dla Karola Wojtyly, Papierza-Przyjaciela, Papierza –Pielgrzyma, Papierza –Wielkiego Czlowieka, ktory walczyl o zachowanie ludzkich wartosci.

***********

Jan Pawel II, kilkakrotnie mowil i pisal o powrocie do ojczyzny po zakonczeniu ziemskiego zywota. W przeszlosci, zgodnie z polska tradycja, wielu wybitnych Polakow zyjacych poza granicami, wyrazalo swoja wole bycia pogrzebanymi w ojczystej ziemi. W sporzadzanych testamentach, swoje serca zapisywali wlasnie Polsce. Tak sie stalo z sercem Chopina, ktory zmarl we Francji, a w testamencie prosil, aby jego serce zostalo oddane rodakom.

Rowniez i Jan Pawel II, w swym testamencie nie wykluczyl podobnego porzadku rzeczy, proszac o wziecie pod uwage zdania polskiej chierarchii koscielnej jesli chodzi o miejsce jego pochowku. Ostateczna decyzje pozostawil jednak kardynalom i wladzom Watykanu.

Po otwarciu testamentu Ojca Swietego, napisanego -co wazne- w ojczystym jezyku polskim, okazalo sie, ze Jan Pawel II, nie zostawil jednak konkretnych i ostatecznych rozporzadzen zwiazanych z miejscem spoczynku jego doczesnych szczatkow. Ale wspomniany tekst, bedacy ostatnim wyrazem jego woli, przykuwa uwage zdaniem napisanym w okresie Wielkiej Nocy, 6 marca 1979 roku: „Po mojej smierci, prosze Was, odprawiajcie msze za moja dusze i modlcie sie za mnie.”

O nic wiecej nie prosil....

Pisala: JUSTYNA ZUN-DALLOUL

EL CORAZON POLACO
Por: Justyna Zun-Dalloul

Superó a reyes, superó a emperadores. En la historia de la humanidad, ni antes, ni después de Cristo, ninguna muerte fue tan lamentada como la de este hijo de Polonia y del Universo: el Papa Juan Pablo II, nacido como Karol Wojtyla.
Con su sensibilidad, con su carismática fortaleza, con su inteligencia y sus enormes talentos, su alma de artista, su forma de mirar al mundo y al prójimo - era muy Polaco. Quien sabe, este sea el secreto de su universalismo?
"Polonia es como un roble, con raíces fuertes en el corazón de Europa"- dijo una vez sobre su país natal. El mismo era así, como un roble, el árbol fuerte y tan típico para el paisaje de su país. Con valores establecidos, con su corazón abierto para todos. Amaba a Dios y al ser humano con pasión, con profundidad. Y así enseñaba a amar a toda la humanidad. A luchar, hasta el final, sin resignación, aún sufriendo. Era un buen maestro. Cosechó el amor que toda su vida enseñó. Supo que el Amor en todos sus aspectos y en todas sus formas, es más fuerte que la muerte.
Amen. Era su última palabra. Murió como deseaba y como se muere en Polonia: luchando hasta el último momento, en casa y entre los suyos. No quiso ser trasladado a la clínica. Porque la clínica no es el lugar adecuado para partir hacia el Padre.
En el Palacio Apostólico del Vaticano estuvieron con él los amigos más cercanos: cinco obispos polacos, entre ellos su secretario privado, el Arzobispo Stanislaw Dziwisz; un obispo ucraniano, dos religiosas polacas, su médico y un enfermero. Afuera, en la Plaza de San Pedro, había multitudes. Millones de personas en el orbe temblaban por recibir la fatal noticia. Partió a la casa de Dios a sabiendas que es amado y confirmando, que el amor es más fuerte que la muerte.
Sereno, casi alegre. Como cuenta el arzobispo Dziwisz, miró cariñosamente, en sus últimos momentos, a los presentes. De manera consoladora.
A las 8 PM, en la habitación de su Santidad se celebró la Santa Misa con motivo del Día de la Misericordia Divina. Juan Pablo II recibió la comunión y extremaunción. Luego el arzobispo Dziwisz tocó las palmas de sus manos con los aceites sagrados. En este momento, con la voz débil y baja, el Santo Padre pronuncio: AMEN. Su corazón dejo de latir.
"Se concluyó"- estas palabras las pronunciaron los presentes. Así, como lo dijo Cristo durante su agonía.
En Polonia, en la Catedral del Palacio de los Reyes, Wawel, donde tantas veces el arzobispo de Cracovia, Karol Wojtyla, celebró la misa, sonó la histórica Campana de Zygmunt. Los campaneros, con lágrimas pronunciaron "El descanso eterno ". Por la última vez el Zygmunt sonaba para Karol Wojtyla, el Papa Amigo, el Papa Peregrino, El Papa Gran Ser Humano que luchó por los valores humanos.
Juan Pablo II varias veces manifestó el deseo de regresar a su tierra después de la muerte. Es tradición que el corazón de los grandes Polacos que viven y mueren en el extranjero, se envíe a Polonia, cerca de las llanuras y montañas polacas, los ríos, los bosques y del mar Báltico. Así ocurrió con Chopin, quien murió en Francia, pero en el testamento, pidió que su corazón fuera llevado a Polonia.
El Papa Juan Pablo II expresó su deseo de que su cuerpo fuera enterrado en el Vaticano, pero su corazón llevado a su Polonia natal.
En caso de que su deseo tantas veces pronunciado se confirmara por medio de su testamento, los Polacos con gran orgullo y amor, cumplirían con este último deseo.
Y el corazón de Karol Wojtyla sería enterrado en la Catedral del Palacio Wawel, en Cracovia, al lado de los reyes polacos y los hijos más ilustres de esta tierra, situada en el centro geográfico y cultural de Europa.
Ayer se supo, que en el testamento escrito en polaco, el Santo Padre no dejó órdenes concretas para poder cumplir con este deseo expresado durante su vida. Pero con todo su corazón, tan abierto y cariñoso, tan polaco, el 6 de marzo de 1979, escribió en las primeras líneas de su testamento:
"Después de mi muerte les pido que celebren las misas por mi alma y oren por mí".
No pidió nada mas...
Por: Justyna Zun-Dalloul

70 Rocznica Mordu Katyńskiego

W tym roku przypada 70 rocznica mordu katyńskiego. Przypomnijmy: Z rozkazu Józefa Stalina podpisanego 5 marca 1940 roku zamordowano strzałem w tył głowy 22 tysiące polskich oficerów, więzniów obozów w Katyniu, Miednoje, Charkowie i innych. Zwłoki pochowano w zbiorowych mogiłach w lasach, a zbrodnią tą Rosjanie usiłowali obciążyć hitlerowskie Niemcy. Po 70 latach rodziny pomordowanych nadal nie usłyszały słowa przepraszam, nie mówiąc już o rehabilitacji naszych żołnierzy, czy odszkodowaniach.
Rosja odmawia również uznania tego mordu za zbrodnię ludobójstwa.
Członkowie Rodzin katyńskich i cały naród polski oczekują od Premiera Rosji Putina oficjalnego uznania winy Rosji oraz przeprosin. Na zaproszenie Putina do Katynia pojedzie 7 kwietnia Premier Tusk. 10 kwietnia na zaproszenie Rady ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w obchodach rocznicy tej tragicznej rocznicy wezmie udział Prezydent Lech Kaczyński. Do Katynia specjalnym pociągiem pojedzie także 200 osób – żony, dzieci i krewni pomordowanych. Zapraszamy do zapoznania się z materiałami dostępnymi w internecie i posłuchania wzruszającej Ballady Katyńskiej w wykonaniu Jacka Kaczmarskiego.

sobota, 27 marca 2010

Recital Jana Pietrzaka

Zaoszczedz i kup bilet juz dzisiaj!

Cana biletu $30.00 od osoby. Jesli kupisz bilet na tej stronie przed 30 Marca, 2010 cena biletu jest tylko $25.00 od osoby!





Recital - Jan Pietrzak




wtorek, 23 marca 2010

Dyzur Konsularny

Michal Sikorski
First Secretary/Consul
Embassy of the Republic of Poland
Consular Division
2224 Wyoming Ave. NW
20008 Washington, D.C.


Szanowni Państwo,

Wydział Konsularny Ambasady RP w Waszyngtonie uprzejmie informuje, że przyjmowane są już zapisy na najbliższe dyżury konsularne w następujących miejscach i terminach:

- W dniach 4-5 maja w Atlancie (Lawrenceville) i 7-8 maja 2010 w Raleigh. W Atlancie konsul Michał Sikorski będzie przyjmował w siedzibie Polskiego Apostolatu, St. Marguerite D’Youville Church, 113 Gloster Road, Lawrenceville, GA 30044. W Raleigh dyżur będzie miał miejsce w siedzibie Konsulatu Honorowego, 705 Barbour Drive, Raleigh, NC 27695.

- W dniach 25 - 30 czerwca w Clearwater i Sarasocie oraz 3-12 lipca w Miami. Około 14 lipca planowany jest dyżur w St. Augustine (zapisy od połowy kwietnia). W Clearwater konsul Michał Sikorski będzie przyjmował w siedzibie Centrum Polskiego im. Jana Pawła II (1521 N. Saturn Ave. Clearwater, Florida, 34618). Szczegóły dyżuru w Sarasocie i St. Augustine będą dostępne podczas zapisu. W Miami dyżur będzie miał miejsce w siedzibie Konsulatu Honorowego (1440 79th Street Causeway, suite 117, Miami, Florida 33141).

Zapisów na spotkanie z Konsulem można dokonywać mailowo (washington.consular@msz.gov.pl) lub pod numerem telefonu 202 234 38 00 (wew. 2201). Prosimy upewnić sie, że posiadacie Państwo wszystkie niezbędne dokumenty, w oryginale oraz ich kserokopie. Konsul będzie wykonywał wszystkie czynności konsularne.

Prosimy o wnikliwe wcześniejsze zapoznanie sie z informacją paszportową na stronie (http://www.washington.polemb.net/index.php?document=427) (szczególną uwagę należy zwrócić na wymogi dotyczące zdjęć) oraz wyjaśnienie ewentualnych wątpliwości telefonicznie lub drogą e-mailową w Wydziale Konsularnym Ambasady RP w Waszyngtonie. Przypominamy, że do złożenia wniosku paszportowego niezbędne jest posiadanie numeru PESEL, w przypadku jego braku prosimy o wcześniejsze zgłoszenie tego faktu podczas zapisu na dyżur.

---

Please be advised, that consular duty hours will be held in May (Raleigh and Atlanta), in June (Clearwater and Sarasota) and in July (Miami and St. Augustine). Please enroll by sending e-mail (washington.consular@msz.gov.pl) or calling 202 234 38 00 (ext. 2201).

__________________________________________

Michal Sikorski
First Secretary/Consul
Embassy of the Republic of Poland
Consular Division
2224 Wyoming Ave. NW
20008 Washington, D.C.
Tel: 202 234 3800 ext. 2204
Fax: 202 328 2152
E-mail: michal.sikorski@msz.gov.pl

piątek, 26 lutego 2010

Dyzur Konsularny w Miami, FL

Michal Sikorski
First Secretary/Consul
Embassy of the Republic of Poland
Consular Division
2224 Wyoming Ave. NW
20008 Washington, D.C.


Szanowni Państwo,

uprzejmie informuję, że najbliższy dyżur konsularny odbędzie się w pierwszych trzech tygodniach marca 2010 w siedzibie Konsulatu Honorowego (1440 79th Street Causeway, suite 117, Miami, Florida 33141). Uprzejmie proszę aby osoby, których sprawy nie są pilne, zapisywały się na kolejne terminy dyżurów.

Kolejne dyżury są planowane w Sarasocie, Clearwater i Miami w czerwcu i lipcu 2010, Atlancie i Raleigh w maju 2010 i ponownie w Miami w listopadzie 2010.

Zapisów na spotkanie z Konsulem można dokonywać mailowo (washington.consular@msz.gov.pl) pod numerem telefonu 202 234 38 00 (wew. 2201). Proszę też upewnić sie, że posiadacie Państwo wszystkie niezbędne dokumenty, w oryginale oraz ich kserokopie.

Prosimy o wnikliwe wcześniejsze zapoznanie sie z informacją paszportową na stronie (http://www.washington.polemb.net/index.php?document=427) (szczególną uwagę należy zwrócić na wymogi dotyczące zdjęć) oraz wyjaśnienie ewentualnych wątpliwości telefonicznie lub drogą e-mailową w Wydziale Konsularnym Ambasady RP w Waszyngtonie. Przypominamy, że do złożenia wniosku paszportowego niezbędne jest posiadanie numeru PESEL, w przypadku jego braku prosimy o wcześniejsze zgłoszenie tego faktu podczas zapisu na dyżur.

---

Please be advised, that consular duty hours will be held in March in Office of Honorary Consulate of the Republic of Poland (1440 79th Street Causeway, suite 117, Miami, Florida 33141). Please enroll sending e-mail (washington.consular@msz.gov.pl) or calling 202 234 38 00 (ext. 2201).

__________________________________________

Michal Sikorski

First Secretary/Consul

Embassy of the Republic of Poland

Consular Division

2224 Wyoming Ave. NW

20008 Washington, D.C.



Tel: 202 234 3800 ext. 2204

Fax: 202 328 2152

E-mail: michal.sikorski@msz.gov.pl

sobota, 20 lutego 2010

Zwyczaje i tradycje wielkanocne – jak pięknie przeżyć Wielkanoc

Wielkanoc zbliża się wielkimi krokami. Czekają nas wielkie porządki, gotowanie, pieczenie ciast, malowanie jaj i święconka... Wszystkie tradycje wielkanocne są nam, Polakom, bardzo bliskie, ale czy potrafimy przeżyć te święta zgodnie z obyczajem?

Wielkanoc to święta radosne. Świętujemy wygraną walkę Chrystusa ze śmiercią. Zmartwychwstanie to największa i najpiękniejsza tajemnica. Dla wszystkich chrześcijan święta Wielkiej Nocy są najważniejszym świętem w ciągu roku. Jednak często nie doceniamy ich tak, jak powinniśmy. Nie ma prezentów, wielkiej komercji i bożonarodzeniowego wzruszenia. A jednak te święta są piękne, chociaż spokojniejsze i mniej huczne.

Malowanie jaj, Śmigus-Dyngus, adorowanie grobów Chrystusa. Nie zapominajmy, o co w tych tradycjach chodzi, jak głęboko są one zakorzenione w naszej tradycji i ile znaczą dla wszystkich wierzących. Pamiętajmy malując pisanki, że jaja są symbolem życia, palma jest pamiątką wjazdu Jezusa do Jerozolimy, a lanie wodą w świąteczny poniedziałek wywodzi się z tradycji pogańskiej – w ten sposób czczono budzącą się do życia przyrodę.

Wielki Piątek to smutny dzień i jednocześnie post, w czasie którego w kościołach nie odbywają się msze. Chrystus umiera na krzyżu, ale my wiemy, że wstanie z grobu i stanie się cud. Wielka Sobota, dzień święcenia pokarmów, a także wigilia paschalna. W ten dzień odprawiana jest wyjątkowa i piękna msza, która wprawdzie jest bardzo długa, jednak warto chociaż raz spróbować ją przeżyć. W Niedzielę Wielkanocną odbywają się ranne rezurekcje, a potem siadamy do świątecznego stołu. Zaczyna się wielkie świętowanie i ucztowanie.

Możemy jednak wykorzystać ten czas inaczej. Na zabawę z najmłodszymi, na rozmowy, także te trudniejsze – o świętach, skąd wzięły się wielkanocne tradycje i dlaczego święcimy jaja. Wcześniej pomalowane pisanki można użyć do bitwy na jaja – dzieciaki stukają jajko o jajko, wygrywa ten, czyja pisanka stłucze się najpóźniej. Dlaczego nie skorzystać z tradycji niepolskiej i nie schować kolorowych jajeczek w ogrodzie lub w skrytkach w domu. Kto znajdzie ich więcej, otrzyma nagrodę – czekoladowego zająca. A najlepszym pomysłem będzie wspólny, radosny spacer.

Święta Wielkiej Nocy są radosnym witaniem wiosny, budzącej się do życia przyrody. To radość ze zmartwychwstania Jezusa i wdzięczność za Jego wielkie poświęcenie dla całej ludzkości. To święta może mniej komercyjne, ale dzięki temu możemy przeżywać je głębiej i piękniej. Możemy skupić się na ich najważniejszym przesłaniu i na wspólnym, rodzinnym i radosnym świętowaniu.

Malowanie Jaj - Symbol Jajka Wielkanocnego


Wśród potraw święconych w Wielką Sobotę na pierwszym miejscu znajduje się jajko, które spożywamy w wielkanocny poranek, dzieląc się nim, jak to jest w zwyczaju w wielu regionach Polski.
Jajo symbolizuje zarodek, wszechświat, Słońce, Ziemię, siłę życiową, płodność, odrodzenie, szczególną moc działającą na złe duchy.
W starożytności jajko było przedmiotem kultu. Uważano, że jest ono początkiem wszystkiego. Dlatego też u sufitu egipskich świątyń zawieszano jajka. Znana jest postać boga Ptah, który jako garncarz nadaje światu kształt jaja.
W Polsce, gdy po raz pierwszy wyprowadzano bydło w pole, na progu stajni kładziono jajko, które potem oddawano komuś biednemu z prośbą o modlitwę, by bydło dobrze się chowało, a krowy dawały dużo mleka. Gdy budowano dom, w każdy jego narożnik kładziono jajko na szczęście. Gdy wznoszono budowle murowane, to do zaprawy wapiennej dodawano jajka, które cementowały zaprawę.
Tradycja święcenia jaj jest bardzo stara. Wytworzyła się w średniowieczu, w środowiskach klasztornych, w czasach, gdy przestrzegano postu tak surowo, że zabraniał on spożywania również jaj. Ich poświęcenie miało zapobiec chorobie po długich wyrzeczeniach postnych, a także wyjednać błogosławieństwo dla duszy i ciała.
W symbolice chrześcijańskiej jajko od początku było związane z Wielkanocą, nawiązywało do faktu Zmartwychwstania Pańskiego. Otóż, jak spod skorupki jajka wykluwa się nowe pisklę, tak zmartwychwstały Chrystus po trzech dniach zwycięsko wychodzi z grobu. Dawniej jajko symbolizowało Stary i Nowy Testament, a więc Stare i Nowe Przymierze Boga z ludźmi. Skorupka jajka, która zwykle po rozbiciu zostaje odrzucona jako nieprzydatna, oznaczała Stary Testament, natomiast żółtko jajka - jądro nowego życia - obrazowało Nowe Przymierze. Od dawna też, jeszcze w pierwszych wiekach chrześcijaństwa - ze względu na symbol życia, nadziei i wiary w życie pozagrobowe jajko wiązało się z kultem zmarłych.
Bardzo stara jest tradycja malowania jaj, zwanych wówczas pisankami. W starożytnym Egipcie zdobiono ponoć jajka wizerunkami skarabeuszy, w Chinach natomiast pokrywano skorupki rysunkami ptaków i kwiatów. O takich malowanych jajkach wspominają Owidiusz i Pliniusz. Najstarsze natomiast ślady polskich pisanek, datowane na wiek dziesiąty, odkryto podczas prac wykopaliskowych w Opolu.
Nasz wielki kronikarz i dziejopis bł. Wincenty Kadłubek w swej wiekopomnej kronice zanotował: "Polacy z dawien dawna byli zawistni i niestali, bawili się panami swymi jak malowanymi jajkami... ".
Ludowa pobożność i fantazja na temat powstania pisanek zrodziła wiele legend opartych na wątkach ewangelicznych. Wedle jednej z nich, pewien ubogi jerozolimczyk niósł kosz jaj na targ i spotkawszy Jezusa w drodze na Kalwarię, pomógł Mu w niesieniu krzyża. Wtedy jaja w koszu zamieniły się w barwne pisanki. Jest i legenda mówiąca, że z kropli krwi Chrystusa wylanej na Golgocie powstały zabarwione na czerwono jajka. Miała je rozdawać zalęknionym Apostołom św. Maria Magdalena, głosząc radosną nowinę o zmartwychwstaniu Jezusa.
Nazwy barwionych jaj pochodzą od sposobu, w jaki zostały ozdobione. Zafarbowane na jeden kolor, zwane są malonkami, kraszankami lub bryczkami. Jeżeli na jednostajnym tle deseń zostanie wyskrobany, wówczas jajko zwie się skrobanką lub rysowanką. Jeżeli ozdobi je ornament różnokolorowy, jaki otrzymuje się przez pokrycie woskiem pewnych fragmentów rysunku, np. kwiatów czy listków, a następnie zanurzenie w barwnikach, odbarwienie w occie i znów skreślenie wzorów, aby ponownie je utrwalić w barwniku - to tak przygotowane jajko nazywa się pisanką.
Do pisania używano igły lub rurki blaszanej o cienkim końcu. Zanurzano taki pisak w ciepłym wosku i zdobiono jajko z niezwykłą wprawą, nanosząc na nie dekorację lub ornament według własnego pomysłu. Ornamenty pisanek zmieniały się i przekształcały przez stulecia. Z pojedynczych kreśleń, z kilku prostych linii równoległych lub na krzyż wytwarzał się deseń złożony, zadziwiający bogactwem formy. Wzory podsuwała sama przyroda, a także fantazja wykonującego. Pospolity owoc trzmieliny dał motyw i wzory dwunastu typom pisanek. Dzwonek polny zainspirował do wykonania pisanki w dzwoneczki, gałązka sosnowa w sosenki, topola w topoliki, kogut w koguciki itd.
Tradycja wykonywania pisanek zachowała się zaledwie w kilku regionach kraju - na Podhalu, na ziemi lubelskiej, rzeszowskiej, rawsko-opoczyńskiej, radomskiej, krakowskiej, rzadziej górnośląskiej i opolskiej.
Z pisankami wiązało się wiele zwyczajów. Obdarowywano się nimi nawzajem, a każdy cieszył się, jeśli jego pisanka była chwalona przez innych. Ofiarowanie pisanki pannie przez chłopca równoznaczne było z wyrażeniem gorących uczuć. Pisanki były też zwyczajowym wykupem dziewcząt przed polewaniem wodą w lany poniedziałek. Skorupek święconych jaj nie wolno było wyrzucać, a jedynie można było spalić w piecu. Często jednak wieszano je na drzewach, by te dorodnie owocowały.

Jan Uryga

Święconka - Wielkanocny Koszyczek

Święcenie pokarmów - dla wielu najważniejszy element Wielkiej Soboty. Choć zwyczaj jest znany i stary, nie każdy wie, czemu do wielkanocnego koszyczka wkładamy akurat te, a nie inne pokarmy...

Zwyczaj święcenia pokarmów narodził się w VIII wieku, ale w Polsce znany jest dopiero od XIV stulecia. W zależności od tradycji ludowych i symboliki chrześcijańskiej do koszyczka wkładano różne pokarmy. Początkowo święcono jedynie baranka wypieczonego z chleba, później zaczęto dokładać inne przysmaki. Dziś ważne jest, aby poświęconych zostało siedem podstawowych pokarmów: chleb, jajko, ser, wędlina, chrzan, ciasto i sól.

- Święcenie pokarmów to jeden z gestów, który przypomina nam o zbliżającym się zmartwychwstaniu Chrystusa. Jajka w koszyczku symbolizują życie, które nie zostało zniszczone przez śmierć na krzyżu - mówi ks. Jarek Nitkiewicz z parafii Św. Elżbiety.

W dzisiejszych czasach zwyczaj święconki przeszedł do sfery bardziej świeckich niż religijnych obrzędów świątecznych. Mało kto zna symbolikę święconych pokarmów i wymiar duchowy Wielkiej Soboty.

- Nie zapominajmy, że święcenie pokarmów to tylko jeden z elementów dzisiejszego dnia. Najważniejsza jest jednak modlitwa i adoracja Najświętszego Sakramentu przy ciemnicy, czyli symbolicznym ołtarzu Bożego Grobu - dodaje ks. Nitkiewicz.

Podobne zdanie na ten temat ma Kuba, student z Wrocławia.
- Nie jest to główna rzecz, na której koncentruję się w Wielką Sobotę. Ważniejsze jest dla mnie zmartwychwstanie Pańskie - oznajmia.

Tradycja święcenia pokarmów zakorzeniona jest głęboko w naszej kulturze i pielęgnowana prawie we wszystkich rodzinach. Bez względu na to, jak głęboko przeżywamy Wielką Sobotę, wspólne malowanie pisanek i dekorowanie koszyczków na pewno zbliża ludzi i dostarcza wielu miłych wspomnień.

Chleb
W tradycji chrześcijańskiej jest najważniejszym z symboli, ponieważ przedstawia ciało Chrystusa. We wszystkich kulturach jest pokarmem niezbędnym do życia. Chleb zawsze gwarantował pomyślność i dobrobyt.

Jajko
To symbol odradzającego się życia i zwycięstwa nad śmiercią. Kiedyś wierzono, że dzielenie się nim z bliskimi wzmacnia rodzinne więzy.

Wędlina
Jako składnik święconki ma zapewnić płodność i zdrowie.

Ser
Symbolizuje pozytywną zależność między człowiekiem a siłami przyrody. Przez to, że pochodzi od krów, owiec i kóz, ma zapewnić rozwój stada zwierząt domowych.

Sól
To życiodajny minerał. Wierzono, że odstrasza zło. Symbolizuje oczyszczenie i prawdę.

Chrzan
Obrazuje ludzką siłę i krzepę fizyczną. Ma również wspomagać skuteczność innych święconych pokarmów.

Ciasto
Do święconki zostało włączone jako ostatnie. Symbolizuje umiejętności i doskonałość.

Magda Migała

Śmigus Dyngus

W gwarze ludowej zwany "lanym poniedziałkiem". Początki tego zwyczaju giną w mrokach czasu. Niektórzy twierdzą, że zwyczaj wzajemnego oblewania się wodą w Poniedziałek Wielkanocny pochodzi z Jerozolimy, gdzie przeciwnicy chrześcijaństwa mieli jakoby przy pomocy wody rozpędzać wiernych, zbierających się w celu rozpamiętywania zmartwychwstania Chrystusa. Inni widzą w tym symbol masowego chrztu, obmycia z grzechu i odrodzenia do nowego życia. Jakakolwiek przyczyna - zabawy jest przy tym niemało!
Polewanie wodą dziewcząt oraz smaganie ich po nogach rózgami (śmigus), czy też wręczanie sobie nawzajem podarków (dyngus) straciły już dzisiaj wiele na swym pierwotnym dostojeństwie, lecz są nadal hucznie obchodzone tak na wsiach, jak i w miastach.

Kryzysowy Brzechwa

Biega, krzyczy pan Hilary:
"Gdzie podziały się dolary!?"

Bowiem z racji stanowiska,
Musi dbać, by koncern zyskał.
A tymczasem forsy rzeka,
Gdzieś na boki mu wycieka.

Szuka zatem oszczędności,
W Dystrybucji, w Księgowości.
Budzet obciął juz Ha-eR-om,
Normy zwiększa PreSellerom.

Skraca produkcyjne linie,
Zwęza ściany w magazynie.
Likwiduje Dział Vendingu,
Tnie etaty w Marketingu.

Co się da centralizuje
Albo tez outsoursinguje.
Juz zamykać chce depoty,
Juz sprzedawać chce pół floty,

Nagle - spojrzał do lusterka,
Nie chce wierzyć, znowu zerka,
I juz wie, ze zyski zzera
Jego pensja menadzera!

czwartek, 18 lutego 2010

Polonia w Wenezueli


Caracas w nocy

Wenezuela: POLACY W WENEZUELI ORGANIZUJA SIE

Powstało Stowarzyszenie Polaków w Wenezueli. Polonia tego kraju organizuje się. Problematykę, którą żyje, można poznać wchodząc na www.youtube.com i wpisać w wyszukiwarce: Feliks Zubr. Jest to coć, co koniecznie, ale to koniecznie, powinien obejrzeć szef polskiego MSZ!
Polacy mieszkający w Wenezueli,od niedawna mają swoją organizację. Jest nią Stowarzyszenie Polaków w Wenezueli (Hermandad Polaca en Venezuela). Inicjatywa ta spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem ogromnej grupy Polaków, którym zależy na podtrzymywaniu więzi z rodakami i krajem, pokazywaniem Polski i jej dorobku społeczności wenezuelskiej, a także na poprawie współpracy z ambasadą RP w Caracas, co w potocznym rozumieniu oznacza próbę wpłynięcia na lepsze jej funkcjonowanie, zwłaszcza poprawę kultury działania.

Głównym celem grupki zapaleńców - organizatorów Stowarzyszenia, jest zjednoczenie Polaków poprzez działalność społeczno-kulturalną oraz rozwiązaniu licznych i niestety wciąż narastających nieporozumień i problemów, przede wszystkim na linii ambasada-społeczność polska. Jak mówi nestor wenezuelskich Polaków, Feliks Żubr, wszystkich dziwi fakt, że o cokolwiek pytany amasador Hinz, zasłania się wytycznymi z centrali. Wynika z tego, że na przykład, całkowite zignorowanie przez ambasadę w Caracas obchodów 90. rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę, należałoby tłumaczyć poleceniem... MSZ w Warszawie!

Stowarzyszenie Polaków w Wenezueli liczy obecnie 25 członków. Jest organizacją całkowicie niezależną,nie podlega ambasdzie RP w Caracas, choć ma nadzieję, że dla dobra całej społeczności, będzie istnieć możliwość współpracy z tą placówką, oraz kontaktowania się z ambasadorem Krzysztofem Jackiem Hinzem, bezpośrednio i na codzień - jeśli okoliczności tego wymagają - a nie tylko poprzez zostawianie dla niego wiadomości u pracujacych w niej urzędników, które najczęściej pozostają bez odpowiedzi(!).

Stowarzyszenie uważa, że ambasador Hinz, powinien zamieścić na stronie internetowej ambasady przynajmniej swój adres elektroniczny, aby obywatele polscy mogli mieć z nim jakikolwiek kontakt. Możliwość kontaktowania się z szefem jakiejkolwiek placówki (tak samo jak z szefem jakiejkolwiek instytucji) jest przecież sprawą ogromnie ważną, jeśli nie podstawową dla dobrego i sprawnego jej działania. Zamykając się w swoim gabinecie, zatraca się poczucie rzeczywistości oraz traci możliwość sprawnego i właściwego działania - podkreślają członkowie polskiej społeczności.

Władze Stowarzyszenia Polaków w Wenezueli tworzą: Feliks Żubr (prezes honorowy), Justyna Zuń-Dalloul(prezes), Bogumiła Coller (wiceprezes), Włodzimierz Podgórny (Sekretarz), Urszula Reina-Janowska (członek zarzadu), Dariusz Piwowarczyk (członek zarzadu).

Jak na razie, Stowarzyszenie nie posiada żadnej bazy lokalowej, ani finansowej. Opiera się na entuzjazmie oraz chęci działania jego członków oraz organizatorów. Wszyscy mają nadzieję,-parafrazując stare polskie powiedzenie "Zgoda buduje niezgoda rujnuje", że siłą Polaków w Wenezueli będzie właśnie wspólne działanie, budowanie jedności, a przede wszystkim egzekwowaniu szacunku dla nich samych, wlacznie z egzekwowaniem odpowiedniego traktowania i działania polskiej placówki dyplomatycznej w Caracas.

Problematykę, którą żyje większość wenezuelskiej Polonii można poznać wchodząc na www.youtube.com i wpisując w wyszukiwarce: Feliks Zubr. Jest to sposób na obejrzenie trzech nagrań, w których ten 90-letni nestor Polonii wenezuelskiej, pan Feliks Żubr, kombatant AK i reprezentant byłego polskiego emigracyjnego rządu londyńskiego na Wenezuelę w randze ambasadora, bardzo krytycznie wypowiada się na temat pracy ambasady RP w Caracas pod kierownictwem Krzysztofa Jacka Hinza.

Zarówno sam Feliks Żubr, który jest honorowym prezesem Stowarzyszenia Polaków w Wenezueli, jak i ogromna większość Polaków mieszkających w tym kraju, ma nadzieję, że głos tego powszechnie szanowanego i znanego człowieka, będzie poważnie wzięty pod uwagę przez szefa polskiego MSZ, Radosława Sikorskiego (oraz właściwej komisji parlamentarnej), który nie tak dawno zapewniał w prasie, że buduje zawodową i nowoczesną oraz efektywnie pracującą służbę dyplomatyczną, do czego polskiej ambasadzie w Wenezueli - jak oceniają mieszkający tu nasi obywatele - niestety, bardzo, ale to bardzo daleko.

JUSTYNA ZUŃ-DALLOUL,korespondencja z Caracas

środa, 27 stycznia 2010

Szanty na Florydzie 2010 - Koncert w Klubie POLONEZ w North Lauderdale, FL


Janusz Kolasiński
Korekta-mgr Beata Nawrah


Co to takiego szanty?
– Szanty – mówi lider zespołu wokalno-muzycznego DALBE USA "Deus et Patria", Leszek Ładowski – to w potocznym rozumieniu piosenki o tematyce żeglarskiej. Gdy za moich lat młodzieńczych mieszkałem w Polsce (wtedy zacząłem grać i nawet miałem swoją grupę muzyczną), ten rodzaj muzyki wogóle nie był znany. Obecnie w Polsce szanty są znane i śpiewane powszechnie w różnych środowiskach, nie tylko żeglarskich, ale także studenckich, harcerskich i innych. Szanty wykorzystują elementy muzyki folk, country, blue grass, melodie irlandzkie i flamandzkie. Każde większe miasto ma swój festiwal szantowy, a na koncerty popularnych zespołów szantowych przychodzi kilka tysięcy ludzi. To fenomen na skalę światową.
Historycznie szanta, to pieśń pracy, intonowana podczas pracy na żaglowcach w celu rytmicznego wykonywania ciężkich lub monotonnych prac. W zależności od czynności, której towarzyszyły, rozróżniamy szanty kotwiczne, fałowe, pompowe, kabestanowe i inne.

Skąd takie zainteresowanie zespołu DALBE USA "Deus et Patria" szantami?
– To był zupełny przypadek – wyjaśnia Leszek Ładowski. – Byliśmy całą grupą DALBE w Key West na Florydzie, gdzie mieliśmy koncert w miejscowym kościele katolickim. Po koncercie w salce parafialnej na spotkaniu z miejscowymi Polakami, pani Kasia Zielińska podłączyła swój ipod z muzyką do wzmacniacza, by zabawić gości. Wśród tych nagrań były też szanty, które jakoś wyjątkowo przypadły wszystkim do gustu. Okazało się, że wielu członków grupy jest związanych z żeglarstwem. Tak zrodził się pomysł zorganizowania koncertu piosenki żeglarskiej na Polonii na Florydzie, tym bardziej, że mieszka tu wielu wspaniałych wilków morskich.

W rezultacie przygotowań zespół wokalno-muzyczny DALBE Deus et Patria wystąpił 16 stycznia 2010 r. w Klubie Polsko-Amerykańskim „Polonez” w koncercie Szanty na Florydzie.
Członkowie zespołu byli przebrani w kostiumy żeglarskie, w tym Leszek Ładowski za bosmana. Przepiękną dekorację wykonali członkowie zespołu, dzięki uprzejmości kapitana Adama Góralskiego, który udostępnił akcesoria żeglarskie oraz pani Bożeny Zielińskiej. Uczestnicy i publiczność mieli wspaniałą zabawę.
Repertuar obejmował wiele znanych i lubianych piosenek, łącznie z „Keją” Jurka Porębskiego, „Zeglarską kolędą” Andrzeja Koryckiego.

W drugiej części koncertu wystąpił wspaniały żeglarz, człowiek, który na pokładzie żaglowca „Pogoria” opłynął świat dokoła, autor wielu pięknych piosenek, z kultową „Umbriagą” na czele- Witek Zamojski. W przerwach między piosenkami bosman z Pogorii opowiadał wiele zabawnych historii i anekdot z własnych doświadczeń na morzu.
W koncercie wystąpił także Dariusz Osetek z krótkim reczitalem oraz Sergiusz Stempel.